sobota, 20 października 2012

Nena feat. Nena - 20 Jahre Das Jubilaums - album (2002) - recenzja



O istnieniu tej płyty dowiedziałem się z dwu letnim opóźnieniem.Dawniej internet był mniej nachalny pod względem dostarczania informacji.Nie było jeszcze serwisów typu You Tube. Fora internetowe raczkowały a o prowadzeniu blogów nikt serio jeszcze nie myślał.Celowo pomijam  Facebooka, bo do tej pory całkowicie go nie akceptuję. Na ślad tej płyty wpadłem trafiając jakimś programem typu P2P na piosenkę Neny oznaczoną dopiskiem "new version". Później poszło już szybko i wkrótce album stał mi się znany. Trudno mi dziś napisać dlaczego potrzebowałem prawie dziesięciu lat by kupić tą płytę, ale stało się i w końcu  ją posiadam. Dzisiaj już wiem, że zrobiłem to o wiele za późno.Zresztą nawet w trakcie jej pozyskiwania nie ustrzegłem się od złych decyzji .Zamiast kupić wersję cd z bonusami wpadłem na pomysł by w to miejsce sprawić sobie wydanie analogowe na podwójnym winylu.Myślałem, że otrzymam pięknie rozkładaną okładkę z bogatą wkładką, tekstami i opisem. Niestety,  okazała się ona być pojedyńczą, z zawartością dwóch kopert. Zero wkładki,żadnych opisów, kompletnie nic.Jak na wydawnictwo XXI wieku kierowane do miłośników winyli, czyli kolekcjonerów to ocena tej edycji wręcz niedostateczna. Odradzam zakup tej płyty w tej wersji.Nakłaniam za to do zakupu wersji wydanej na cd a wzbogaconej dodatkowo bonusami, które na winylu po prostu zostały olane (zapewne z przyczyny ograniczenia czasowego analoga) .Nie mam pojęcia na ile wydanie cd jest zaopatrzone w książeczkę i jaka jest jej jakość, ale nie sądzę by okazało się to skromniejsze od tego w co wyposażono winyla. W końcu mniej niż nic to ciężko jest wydrukować. Tyle pomyj na tą płytę a braki wydawnicze rekompensuje całkowicie zawartość muzyczna.


Raczej edycja słabo zachęca do nabycie tego albumu w wersji analogowej

Od razu bez zbędnych zdań piszę. Ta płyta jest po prostu wspaniała, piękna i cudowna. Pewnie tych przymiotników znalazłbym jeszcze kilkanaście.Od samego początku do końca zapiera dech swą urodą i stawia ją według mnie na liście najlepszych płyt pierwszej dekady nowego wieku.Jest to trochę dziwne zważywszy na fakt, że podano na niej jak to się mówi "odgrzane kotlety". Tylko, że te dania po dwudziestu latach nie zostały wrzucone do mikrofali celem odgrzania a zostały przyrządzone na nowo. Doprawiono je w najlepszej kuchni i to przez najlepszych kucharzy.Lepszym porównaniem będzie nawet przykład wina , które dojrzewa by po latach nabrać właściwej szlachetności.Na czym polega fenomen i sukces tej płyty ? Według mnie na to zadziałały różne czynniki także poza muzyczne ale te sobie odpuścimy.Wspomnę tylko, że Nena jest w Niemczech ikoną pop kultury oraz przykładem wytrwałości i determinacji a przy tym wzorem matczynej miłości do dzieci.

Dajmy spokój otoczce całości i omówmy to co wprawiło mnie w szczery zachwyt. Płytę otwiera chyba największy przebój Neny choć z uwagi na kraj pochodzenia wokalistki określić to powinienem szlagierem."99 luftbalons" to piosenka wizytówka tej artystki.Tu podano ją w bardzo odmłodzonej wersji całkowicie zmieniając aranż. Całość zwolniono przez co piosenka stała się bardziej refleksyjna i chyba bardziej odpowiadająca przesłaniu jakie zawiera tekst. Zrezygnowano całkowicie z soundu typowego dla pierwszej połowy lat 80tych. Zachowano jednak charakterystyczne dla pierwowzoru smaczki muzyczne. Czy jest to lepsza wersja od oryginału trudno powiedzieć, bo zapewne zdania mogą być podzielone. Dla mnie jest to zdecydowanie lepsza. Odkurzono ją i w obecnej formie brzmi cudownie, tak jakby to była zupełnie świeża kompozycja. Po niej następuje od razu to co było najbardziej lansowane z tej płyty a mianowicie duet Neny z Kim Wilde w piosence "Anyplace, Anywhere, Anytime" będącym niczym innym jak odpowiednikiem "Irgenwie, Irgendwo, Irgendwann" z trzeciej płyty Neny. Nena namówiła do tego duetu Kim, z którą przypadkiem spotkała się po latach na imprezie w Berlinie.Nie odmówiła swojej niemieckiej koleżance i tak oto piosenka po dwudziestu latach w zmienionym aranżu ponownie stała się przebojem. Sukces "Anyplace,..."dał również impuls Kim Wilde, by także ona  wzięła się w garść i powróciła do show biznesu muzycznego.Zaowocowało to od tamtego czasu już kilkoma jej nowymi płytami.Kolejna piosenka na omawianej płycie to kolejny numer z żelaznego repertuaru Neny "Nur Getraumt". Klimatem nie odbiega od wersji pierwotnej znanej z debiutanckiej płyty.Zmieniono jednak jej całe brzmienie,dodając tu i ówdzie kila smaczków.Czwarta piosenka, zamykająca stronę A na winylu to "Leuchtturm". Przy tej piosence zatrzymam się na dłużej."Latarnia morska" w tej nowej wersji to coś co przykuwa uwagę chyba najbardziej z tej całej kapitalnej płyty. Niby każdy dźwięk znamy doskonale a jednak brzmi to jakby to był zupełnie nowy numer. Przearanżowano ją całkowicie zmieniając nawet tekst.To nie piosenka typu remake a raczej wygląda to jakby całkowicie na nowo ją skomponowano. Jeśli pierwsza wersja była po prostu bardzo śliczna i przebojowa to ta jest po prostu doskonałością skończoną.Zaśpiewana z wielką lekkością, przestrzenią a przy tym w klimacie beztroskiego luzu .Nena nigdy wcześniej nie brzmiała tak zmysłowo a jej charakterystyczny głos tu nabrał cech "niewinnego aniołka". Całkowicie Nena odeszła od pazurka rockowego i to chyba jedyny przypadek jaki znam kiedy jakiejkolwiek piosenkarce taki zamiar wyszedł na dobre.

 Nena - Leuchtturm (new version) oficjalny videoklip

Po przesłuchaniu tej piosenki nie ma się ochoty słuchać reszty. Producenci to chyba przewidzieli wiec od razu za tym cudem umieścili kolejną petardę, czyli "Fragezeichen". Wersja leniwa, ponownie kłania się tu wykorzystanie totalnie zmysłowego głosu Neny. Zlikwidowano charakterystyczne wstawki gitarowe. Dodano porcję jeszcze większego liryzmu niż znamy z wersji wcześniejszej. Przy tym nie uczyniono z tego ciągnącego się numeru typu "flaki z olejem" jakie swego czasu zafundował nam Bon Jovi robiąc swoją wspominkową płytę z hitami. Nie będę omawiał każdej piosenki po koleji bo przy każdej praktycznie mógłbym pisać te same przymiotniki. Tak na skróty pisząc dodam, że mamy na tej płycie też piosenki zaśpiewane  z kolegami Joachimem Wittem (Wunder geschehen) oraz z Udo Lindenbergiem (Jetzt bist du weg). Obie zresztą piękne. Gdyby w tym miejscu kończyła się płyta, czyli była jak za dawnych czasów pojedyńczym winylem czulibyśmy przy całej urodzie wszystkich kompozycji brak kilku tytułów. Na szczęście nie robiono tego albumu na skróty i nie pominięto piosenki "Lass mich dein Pirat sein", która dla mnie jest jedną z jej najładniejszych piosenek w ogóle. Ta wersja różni się oczywiście od oryginału ale odmienna jest w urzekający sposób.O barwie wokalu Neny w tej wersji już nie piszę bo słów brakuje. Całość otulono w smyczki, gitarę akustyczną i nadano w ten sposób jeszcze delikatniejsze brzmienie uwypuklając właśnie ten jej głos, wiecznie dziewczęcy, wiecznie świeży. Nie pominięto również "Es regnet" z drugiej płyty. Piosenki niby nie wyróżniającej się wcześniej - tu w podobnej interpretacji co wcześniejsza brzmi więcej niż poprawnie. Mamy na tej bądź co bądź składance także piosenki pochodzące  z okresu po "Nena - Band". Przykład "Lichtarbeiter", trochę transowy i trochę nie pasujący tu do całości. Sama w sobie piosenka jest ładna ale uczyniono tu ukłon w kirunku brzmień znanych z lat 90tych. Warto tu wspomieć szerzej jeszcze o "Vollmond", piosenki od której zaczęła się moja przygoda muzyczna z tą piosenkarką. Kompozycja od zawsze należała u mnie do jednych z najbardziej ulubionych od Neny. To jest jedyny przykład na całości tej płycie, gdzie wersja pierwsza pochodząca z debiutu jest według mnie lepsza. Nie oznacza to, że ta jest kiepska. Jest po prostu bardziej "nocna" co zapewne tak miało wypaść. Uspokojono ją jeszcze bardziej względem poprzedniej wersji, dodano bardziej senny wokal , wpleciono harmonijkę, pianinko. Z pewnością piosenka nabrała bardziej szlachetnego szlifu mimo to wolę chyba jako jedyną z całości tej płyty w wersji pierwszej.Płytę kończą jeszcze kolejne trzy piosenki po nowemu zrobione "Irgedwie, irgendwo,irgendwann" juz bez Kim Wilde. "Ich Hang immer noch an dir" oraz "Carpe Diem"

 Nena - Lass mich dein Pirat sein (new version)

Podsumowując całość z jednej strony mamy składankę największych hitów Neny, a z drugiej całkowicie nowy produkt. Całości się słucha tak jakby to wszystko powstało na nowo i był to całkowicie pierwszy raz wydany materiał. Dodam, genialny materiał muzyczny.To według mnie najlepsza płyta Neny jaka powstała od początku jej kariery i nie ważne dla mnie jest że to trochę wtórny materiał. Nena dojrzała i po latach znając swoje piosenki na pamięć doskonale wiedziała o wszystkich ich mankamentach. Poprawiła je i okazało się, że warto było. Ta płyta to jedna z tych które warto znać, mieć, no i oczywiście często słuchać.

okładka tył wydania cd edycja 2003

Produkcją całości zajął się kolega z jej byłego bandu Uwe Fahrenkrog-Petersen, będący swego czasu głównym kompozytorem tych zamieszczonych piosenek, czyli też po latach znając je na wylot wiedział co chciałby w nich poprawić. Udało się. Wersja cd zawiera jeszcze kilka bonusów takich jak "Tanz auf dem Vulkan" czy fantastyczne wykonanie live "Du kennst die Liebe nicht" gdzie publiczność rozbraja Nenę wspólnym śpiewem.O tym jak sama Nena śpiewa na żywo już nie napiszę. Wstydźcie się wy wszyscy wielcy rockowi wokaliści z Plantem, Gilanem czy Coverdalem na czele wychodząc na scenę bo przy niej wy tylo się męczycie. Ona stale brzmi jak szesnastolatka i do tego idelanie śpiewa na zywo czysto jakby to nagrywane było w studiu płytowym.

oładka wersji cd edycja 2003 - front

Całkowicie pominąłem opis samej Neny a chciałbym się też odnieść więc dopiszę.Nena im starsza tym robi się lepsza i wokalnie i wizualnie. Jej nowy image niejednego potrafi zmylić co do faktycznego wieku tej artystki.

       
Nena z lat 80tych, z okresu nagrania tej płyty i obecnie

strona A

1 - 99 Luftballons (New Version/Album Version 2)         
2 - Anyplace, Anywhere, Anytime (New Version)         
3 - Nur Geträumt (New Version)         
4 - Leuchtturm (New Version)         

strona B

1 - ? (Fragezeichen) (New Version)         
2 - Wunder Geschehen (New Version)        
3 - Jetzt Bist Du Weg (New Version)

strona C
       
1 -Lass Mich Dein Pirat Sein (New Version)        
2 - Es Regnet (New Version)         
3 - Lichtarbeiter (New Version)        
4 - Vollmond (New Version)        

strona D

1 - Irgendwie, Irgendwo, Irgendwann (New Version)        
2 -Ich Häng Immer Noch An Dir (New Version)        
3 - Carpe Diem (Söhne Mannheims Ragga Mix-Radio Edit)         

dodatkowo na wydaniu 2 x cd

1 - Haus Der Drei Sonnen         
2 - Tanz Auf Dem Vulkan         
3 - Dafür Ist Das Leben Zu Kurz        
4 - Du Kennst Die Liebe Nicht         
5 - 99 Luftballons (Old Live Version)         
6 - Carpe Diem

Dla chętnych, dwa fragmenty z występu Neny na Olimpijskim Stadionie w Berlinie

Nena - Live Berlin 31.07.2004 - 99 luftballons (new version)

Nena - Live Berlin 31.07.2004 - Leuchtturm (new version)

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ten czas pędzi. To już 13 lat... Przypomniały mi się miłe chwile przy niemieckiej vivie, kiedy wyłuskiwanie dobrych klipów jeszcze było w tv możliwe. Powrotny album Neny był wówczas rewelacyjnym sukcesem i zgadzam się w pełni z tą emocjonalną, ciekawą recenzją. Gratuluję bloga (zajrzałem tu skuszony opisem philipsa 777) i pozdrawiam!
      Zbyszek

      Usuń