piątek, 16 listopada 2012

ABBA - The Album (1977) - recenzja


Jedno co możemy z pewnością napisać o tej płycie to fakt, że ABBA nam wydoroślała i spoważniała. Zazwyczaj przymiotniki te budzą powszechnie pozytywne odczucia. U mnie w tym przypadku niekoniecznie. ABBA pokochałem za jej lekkość kompozycji, przewidywalność, przebojowość i tą całą otoczkę beztroskiego wizerunku jaki grupa kreowała poprzez wystąpienia telewizyjne czy muzykę. Na płycie "The Album" coś się zacięło i panowie zaproponowali nam swoją nową jakość.Już pierwsza piosenka "Eagels" nie ma nic wspólnego z czymś co po pierwszych taktach powinno brzmieć przebojowo. W to miejsce mamy refleksyjną rozbudowaną melodię z tekstem odwołującym się do wolności. Całość okraszono patosem i oto cały świat uznał, że ABBA zaśpiewała ambitną piosenkę. Tylko kto tak naprawdę oczekiwał od tej grupy ambicji muzycznej ? Na szczęście już druga kompozycja "Take a chance on me" to już typowa wspaniała ABBA jaką polubiły tłumy. Pierwsze sekundy piosenki i już ją uwielbiamy.Nie dziwi to, że z tego albumu akurat ten utwór odniósł największy sukces. Kolejny "One Man,one Woman" niestety znowu jakiś dziwny patos wkradł się do całości. Zresztą tekst też raczej bajkowy nie jest. ABBA coraz częściej obarcza nas problemami w swoich piosenkach i coraz trudniej wybiera się te piosenki w celu poprawy natroju.Kolejne nagranie zresztą z bardzo piękną melodią "The name of the game" też w tekście niesie problem związany z budowaniem zaufania do siebie kochających się ludzi.Po przełożeniu płyty na drugą stronę rozpoczynamy odsłuch od piosenki "Movie on" i jest to dość jasny punkt na tej płycie. Mamy tu tą lekkość w kompozycji jaką u ABBA sobie wszyscy cenimy. Niemniej nie jest to nic aż tak wielkiego by piosenka mogła nadawać ton opinii o całości.Sporo w niej odniesień stylistycznych do muzyki folk co przy wcześniejszy doświadczeniu muzycznym panów przynajmniej mnie nie dziwi."Hole in your soul" ta piosenka zazwyczaj kojarzy mi się z  rozpoczynającym mini musikal tematem. Niestety nie jest ona integralną częścią choć według mnie pasuje idealnie do reszty. Jest czymś na wzór uwertury, zresztą i tak to według mnie brzmi jakby w tym celu powstała.Najsilniejszym akcentem muzycznym tego albumu są ostatnie trzy piosenki które tworzą całość i są formą mini musikalu pod tytułem "The Girl With The Golden Hair".Całość rozpoczyna "Thank You For The Music" która to należy obecnie do najbardziej rozpoznawalnych melodii ABBA. Nawet nie razi mnie ten typowy dla musikalowych piosenek rozmach. Oczywiście patos napompowany do maksimum a Agnetha śpiewa tu nie jak piosenkarka pop a raczej artystka rodem z Brodwayu. Obok "Take a chance on me" to najlepszy fragment tej płyty.Później mamy jeszcze nijakie "I Wonder" oraz "I'm a Marionette", które przeważnie się podoba ale mało ma wspólnego z piosenkami typowymi pop.


Podsumowując całość.Płyta "The Album" jest zdecydowanie przekombinowana. Zawiera sporo świetnej muzyki ale trzeba ją rozpatrywać jużw innych kategoriach niż wcześniejsze płyty. Panowie koniecznie chcieli na niej zabłysnąć. Udowodnili już, że potrafią stworzyć przebój a nawet kilkanaście ich w ciągu dwóch lat, czas więc  według nich nadszedł na rzeczy bardziej ambitne. Udało im się według mnie średnio dobrze.Ten mini musikal to z pewnością ozdoba tylko co on robi na płycie pop ? Każda kompozycja broni się na płycie bo  w dalszym ciągu zawierają one ciekawy aranż i wspaniałe melodię ale zatraciło wszystko swoją świeżość a to była główna broń wcześniejszych płyt tej grupy .W dalszym ciągu ABBA odnosiła sukcesy na listach przebojów ale coś się w 1977r według mnie już zaczynało zacinać. Zwłaszcza w Europie ABBA powoli przygasała.Być może powodem tego było pojawienie się na rynku muzycznej odpowiedzi na sukces Szwedów. W Niemczech z wielkim rozmachem wtargneła w zarezerwowany obszar dla ABBy grupa Boney M, w Hiszpanii pojawił się duet Baccara a w Holandii Luv. Na listach zaczynało robić się tłoczno.Oczywiście zespół ze Szwecji posiadał ugruntowaną pozycję jednak Panowie z ABBA po raz pierwszy stanęli przed faktem posiadania silnej  muzycznej konkurencji. Szkoda, że ta płyta powstała ze zlepienia kilku różnych pomysłów przez co stylistycznie zawiera totalny bałagan. Niepotrzebnie wkradł się do muzyki patos. Szkoda również, że pomysł na musikal "The Girl With The Golden Hair" nie ukazał się na osobnej płycie i nie został rozbudowany. Myślę, że większa korzyść byłaby z tego jakby ten materiał został dopracowany, powiększony i faktycznie był muzycznym spektaklem nie koniecznie mieszającym się z piosenkami pop tej grupy. "Take a chance on me" powinno wyjść sobie na singlu wspólnie z "The name of the game" i powolutku być zwiastunem płyty takiej naprawdę na miarę tego zespołu.

Okładkę mojego egzemplarza "zdobią" długopisowe gryzmołki
zrobione przez anonimowego sprawcę. 
Czyn tego domowego artysty  traktuję jako specyficzną krytykę szaty graficznej tej płyty

Na obronę tej płyty mogę napisać, że w owym czasie Agnetha spodziewała się dziecka a także kręcono w tym czasie film "The ABBA movie". Nie sprzyjało to atmosferze i było to wszystko ciut męczące. Do tego w tym okresie po raz pierwszy do prasy zaczynały przeciekać liczne informacje z życia prywatnego członków zespołu a nie wszystkie z nich miały zabarwienia pozytywne.Wbrew mojej obecnej opinii Album stał się ogromnym sukcesem i to nawet w Anglii docierając do pierwszego miejsca i pozostając tam przez dziewięć tygodni.

Album oceniam na trzy gwiazdki bo rozpatrując każdą piosenkę osobno godna jest polecenia ale jeżeli miałbym komuś polecić najlepszą płytę ABBA to ta byłaby chyba ostatnia w kolejce. No może tylko "Ring Ring" jest słabsza.Całość trzyma poziom wysoki bo panowie poniżej poprzeczki jaką sobie postawili nie zeszli nigdy ale relatywnie względem innych płyt tej grupy "The Album" nie powala swą zawartością. Zresztą co tu dużo rozpisywać się. Tylko dwa przeboje wylansowała ten album. Jak na ABBę to  mało. Nawet zadziwiająco bardzo mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz